Muszę przyznać, że zęby zjedliśmy z Frankiem na saszetkach na pompy insulinowe. Nie jest łatwo znaleźć dobre etui, ale po latach już wiemy na co zwracać uwagę, żeby posłużyło dłużej niż... tydzień!
Gdy Franek zachorował nie było jeszcze tak dużego wyboru w etui na pompę insulinową. Był malutki, drobniutki a ja i moja mama ciągle wymyślałyśmy co zrobić, żeby jemu było wygodnie, pompa miała odpowiednie zabezpieczenie a ja łatwy dostęp do urządzenia.
Najwygodniejszym rozwiązaniem wówczas okazały się być szelki z wózka, w które wpinałyśmy pompę na klipsie. Gdy chodziliśmy na dłuższe spacery, zakładałam mu ukochany plecaczek-łosia i do niego wkładałam pompę. Noszenie jej w spodniach i chowanie w malutkich koszulkach nie miało sensu, bo... gacie spadały z ciężką jak na możliwości malucha pompą a mikro koszulki z kieszonkami nie wyglądały ładnie i wyciągały się.
Wreszcie dotarłam do saszetek. Nasze pierwsze były zrobione z milutkiego, mięciutkiego, puchatego materiału i zapinały się na rzep. Niestety do rzepa czepiały się też ubrania, sweterki, koce i inne rzeczy - wkrótce saszetka wyglądała jak po przeczołganiu jej przez poligon. Ja, na początku nerwowa i przewrażliwiona matka, sięgałam do niej co kilkanaście minut, więc rzep chroniący pompę w końcu się poddał i... odpadł.
Przeszliśmy przez etui na pompę z marszczoną gumką i różnymi szerokościami pasa, różnymi grubościami i rodzajami zamka błyskawicznego. W niektórych, zwłaszcza tych, gdzie gumka opasająca brzuch była cieńsza, wytrzymywały może miesiąc (ciężar pompy powodował, że gumka się kręciła, a potem marszczyła przy szyciu).
Zdarzyło mi się też zamówić taką saszetkę, która służyła nam jeden dzień! Serio, w dodatku bez jakiś szaleństw dziecka. Ponieważ Franek jest bardzo szczupły, czekałam aż obwodem będzie pasował do saszetek z parcianymi paskami - te są znacznie trwalsze a i plastikowe klamry świetnie nam się sprawdzają. Pierwsza taka zjechała mu na kostki :) Potem było coraz lepiej!
Na szczęście ostatnio nastąpił prawdziwy boom na etui do pompy - możemy sobie wybierać w materiałach, paskach/gumkach a nawet dogadać się z producentem co do obwodu i wielkości takiej saszetki.
No i prawdziwa rewolucja - saszetki z okienkiem. Dla nas są zbawieniem, bo już znienawidziliśmy wyciąganie pompy za każdym razem, kiedy trzeba coś na niej sprawdzić albo wykasować alarm!
Dla mnie to super rozwiązanie, bo wystarczy, że delikatnie uchylę klapkę i już widzę ekran pompy.
Od prawie dwóch miesięcy używamy saszetek zamówionych w sklepie diabetyk24.pl i jesteśmy naprawdę zadowoleni. Pasek parciany jest szeroki, klamra porządna. Materiał jest nieco grubszy i sztywniejszy, wodoodporny i impregnowany. Widzę, że jest też bardziej wytrzymały, a uwierzcie mi ta, której używa Franek przeszła prawdziwe crush-testy ;) No i nie ścierają nam się rogi. Na zdjęciach możecie zobaczyć saszetkę używaną prawie dwa miesiące. Uwzględniono w niej też otworek na dren co się rzadko zdarza (bo w tych saszetkach, które mają dwa zamki dren nam się plątał niemiłosiernie!).
My zostajemy przy saszetkach ze sklepu diabetyk24.pl i dla was też mam dobrą wiadomość!
Dzięki uprzejmości sklepu mogę rozdać saszetki do testów :) Dwie z nich powędrują do dwóch Cukromaniaków (szczegóły konkursu na Facebooku Cukromania).
A kto jest niecierpliwy i twierdzi, że nie ma szczęścia w konkursach, może zamówić wybraną saszetkę TUTAJ → KLIK.
0 komentarze :