logo

Cukrzyca typu 3 (aspekt rodzinny)

By | poniedziałek, lipca 11, 2016 Leave a Comment

Kiedy pojawia się cukrzyca, choruje na nią nie jedna konkretna osoba, ale cała rodzina. I choćbyśmy nie wiem jak się starali i jakie strategie wobec cukrzycy i diabetyka przyjmowali, zawsze będzie ona nas dotyczyła. Nawet jeśli sami jej nie mamy.

Cukrzyca ma wpływ przede wszystkim na diabetyka, ale też na osoby, które z nim żyją i otoczenie. Przykładów mogłabym tu mnożyć mnóstwo - kilka podam a Wy mi pewnie dopiszecie całą listę kolejnych!

Medycznie cukrzyca typu 3 to wór ze wszystkimi innymi rodzajami cukrzyc, takimi jak MODY, LADA czy KIR6.2 (już o nich pisałam TUTAJ)

Istnieje też pojęcie cukrzycy typu 3 w aspekcie psychologicznym. Jest to sytuacja dotykająca najbliższe otoczenie diabetyka. W momencie kiedy zaczynamy myśleć jak mu pomóc, jak dostosować najbliższe otoczenie i świat do jego potrzeb i priorytetów, które w wielu przypadkach się zmieniają, rodzi się w nas uczucie współodpowiedzialności za cukrzyka. Zastanawiamy się nad tym co może zjeść, jaki ma cukier, czy czuje się dobrze a nawet martwimy o nocne pomiary cukru.

Według mnie cukrzyca typu 3 może stwarzać tyle samo zagrożeń co pozytywnych sytuacji. Każda nieuleczalna i chroniczna choroba bywa dla rodziny czynnikiem stresogennym. Boimy się o zdrowie i dobre samopoczucie najbliższych, chcemy, żeby było im jak najlepiej. W końcu chcemy odsunąć od nich wszelkie zło tego świata, bo przecież i tak już mają "pod górkę". Żyjemy w napięciu, które kiedyś musimy rozładować. Zrobi to albo sam diabetyk, który ma dosyć nadopiekuńczości/braku zainteresowania rodziny. Zrobić to możemy my sami. Ja jako rodzic muszę od czasu do czasu odkręcić zawór bezpieczeństwa i wyrzucić to, co leży mi na wątrobie - w związku z cukrzycą, zachowaniem otoczenia, komentarzami, wiadomościami, które do mnie docierają.

Z czasem ten punkt patrzenia na cukrzycę zmienia się, łagodnieje. Oswajamy się z sytuacją, poznajemy dobrze chorobę i reakcje cukrzyka. Widzimy, że to co początkowo z trudem przychodziło i nam i jemu, z upływem czasu nie wymaga już tyle pracy i już nie jest tak absorbujące. Wiemy na ile sami możemy sobie pozwolić (zwłaszcza wobec dziecka).

Najmocniej cukrzyca typu 3 dotyka rodziców i osoby najsilniej związane z diabetykiem. Dlaczego? To proste - najmocniej kochamy swoje dzieci, więc choroba dotyka nas w podobnym (o ile nie większym) stopniu. Jeśli dziecko jest małe bierzemy na własne barki całkowitą odpowiedzialność za prowadzenie cukrzycy. Jest nam ciężko, jest nam smutno, wiele rzeczy robimy automatycznie. Boimy się tego, co może ze sobą przynieść nieuleczalna choroba.

Dalsze otoczenie również reaguje na obecność diabetyka. Pozytywnie lub negatywnie. Sami widzicie i jest to bardzo szokujące, co dzieje się w wielu przedszkolach i szkołach. Jest sporo przypadków dyskryminacji osób z cukrzycą. Widzimy też pozytywne reakcje, miłe gesty wobec chorego, zwracanie uwagi na dietę, serwowane dania, interesowanie się nowościami związanymi z cukrzycą i możliwościami jej wyleczenia a nawet przychylność kelnera, który specjalnie dla nas zważy posiłek, abyśmy mogli obliczyć dawkę insuliny.

W jaki sposób dotyczy nas cukrzyca typu 3?

Staramy się przeprogramować życie swoje i całej rodziny, aby diabetykowi żyło się dobrze i jak najbliżej normalności. Z czasem ta normalność z cukrzycą przychodzi automatycznie, ale zanim to się stanie chcemy stworzyć coś w rodzaju inkubatora. Niekiedy to dążenie do normalności jest przesadne, powoduje sytuacje, które bardzo od niej odbiegają. Zrzucamy wtedy winę na cukrzycę, zamiast widzieć to, co jest oczywiste - to my utrudniamy życie cukrzykowi a nie cukrzyca!

Troska pod kontrolą. Organizując przyjęcia staramy się układać menu tak, aby każdy znalazł w nim coś dla siebie. I chociaż diabetyk może jeść wszystko, z pewnością jest mu miło i docenia sytuacje, w których ktoś przyrządził coś z troską o niego.

Wspieramy. Niesienie wsparcia nie może przybierać postaci nachalnej kontroli i ciągłych pytań o cukier, bo to już nie ma ze wsparciem nic wspólnego. Z moich rozmów z diabetykami wynika, że najbardziej na świecie pragną normalnego życia. Nie chcą ograniczeń większych niż te, które dla nich samych stwarza choroba. Nasze przerysowane zachowania powodują w nich bunt.

Cukrzyca typu 3 pomaga zbudować silną więź. Może ją też zniszczyć! Tak jak pisałam wyżej jest to choroba całej rodziny. Kiedy mały cukrzyk nie może czegoś zjeść, często rodzice i rodzeństwo również rezygnują z posiłku czy smakołyków. Zmienia się menu całej rodziny - oczywiście na zdrowsze, lepsze, gotowanie staje się bardziej świadome. Kładziemy większy nacisk na aktywność fizyczną. Nasze życie rodzinne jest bardziej świadome, bo jesteśmy od siebie zależni. 

Cała rodzina powinna przejść "szkolenie". Każdy domownik powinien wiedzieć, gdzie w domu jest glukagon, insulina, saszetka z glukometrem, waga.

W przypadku rodziców, cukrzyca dziecka wiąże się z zarwanymi nocami, pobudkami na mierzenie cukru, całymi schematami postępowań, które wypełniają część dnia. Niezależnie od tego jaki jest stopień akceptacji (lub braku akceptacji) dla cukrzycy, wszyscy musimy poświęcić tyle samo czasu na "obsługę" i wykonanie obowiązkowych czynności cukrzycowych. Tego nie przeskoczymy i myślę, że raczej nie powinniśmy się nad tym rozdrabniać. 

Podsumowując, cukrzycy mają problemy z trzustką a nie z głową - trzeba o tym pamiętać. Musimy zaakceptować i tolerować granice, które on sam nam wyznaczy. Dlaczego? Bo to jest jego życie a nie nasze i to on decyduje jak chce je przeżyć. Nawet największy nacisk rodziny i najsilniejsza kontrola rodzicielska nic nie dadzą, jeśli osobie z cukrzycą nie zależy na własnym zdrowiu i życiu. A jeśli zależy, to doskonale wie co ma robić...

Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze :