Bajka o jaskółce
Czy wiesz jak wygląda jaskółka?
To mały ptaszek, którego na pewno nie raz widziałeś. Jaskółki pięknie ćwierkają
i są naprawdę ładnymi ptakami. Są też symbolem wolności i szczęścia. Na pewno
wiesz też, że jej pojawienie się na niebie tych małych, zwinnych ptaszków,
zwiastuje wiosnę.
Opowiem ci historię o jaskółce,
która wraz z rodzicami zamieszkała pod dachem pewnego domu. Był to dom małego
Maćka i jego rodziny.
Maciek wypatrzył gniazdo jaskółek
pewnej wiosny. Wybudowały je tak blisko okna w jego pokoju, że mógł się im
przyglądać cały dzień. Zauważył też, że w gnieździe cały czas siedzi mała
jaskółeczka.
-
Tatusiu, czy wiesz, że tuż przy moim oknie jaskółki
wybudowały sobie gniazdo? - powiedział do taty przy śniadaniu.
-
Naprawdę? To bardzo dobrze. Możesz je obserwować, tylko
pamiętaj, żeby im nie przeszkadzać i nie straszyć, kiedy są w gnieździe –
odparł tata
-
Jaskółki są symbolem szczęścia – dodała mama.
-
Czy to oznacza, że będziemy mieli szczęście? - zapytał
Maciek.
-
Już mamy szczęście synku... Mamy siebie nawzajem.
Kochamy się i szanujemy. Nie mamy dużych powodów do smutku – mama pogłaskała
Maćka po głowie.
-
Ale kiedyś słyszałem, jak mówicie, że mamy pecha bo
jestem chory. Ja nie zawsze jestem szczęśliwy z powodu cukrzycy i nie zawsze ją
lubię – myślał głośno chłopiec.
-
Nie możesz patrzeć na cukrzycę jak na coś, co cię
ogranicza. Musimy nauczyć się z nią żyć. Pamiętaj, że to, co nas ogranicza, to
nasz własny strach. Odwaga powoduje, że stajemy się naprawdę wolni i
szczęśliwi. O! Tak jak te jaskółki, które zamieszkały przy twoim oknie.
Wystarczy, że rozwiną skrzydła a mogą szybować naprawdę wysoko. To bardzo
radosne ptaszki! – odpowiedział tata.
Maciek nie bardzo rozumiał, co
chcieli mu powiedzieć rodzice. Poszedł do swojego pokoju, otworzył okno i wpatrywał
się w gniazdo jaskółek. Widział malutką czarną główkę wychylającą się z
gniazda. Słyszał cichy pisk małej jaskółki, do której co chwilę przylatywali
rodzice. Karmili ją niewielkimi owadami upolowanymi w powietrzu.
Minęło trochę czasu, chłopiec wyraźnie
widział, że mała jaskółka urosła i zrobiła się bardzo podobna do swoich
rodziców. Mimo tego, nadal nie opuszczała gniazda. Cierpliwie czekała aż
rodzice przyniosą jej porcję jedzenia. Dużo rzadziej też szczebiotała. Wyraźnie
była smutna.
Maciek też czuł się nie
najlepiej. Był przeziębiony, miał wysokie cukry, bardzo chciało mu się pić. W
dni takie jak ten nie lubił cukrzycy, bo musieli z mamą bardzo uważać na to co
je. Smutny więc położył sobie poduszkę na szerokim parapecie okna. Przez szybę
bardzo długo wpatrywał się w gniazdo jaskółek. W pewnym momencie usłyszał
cichy, piskliwy głosik:
-
Cześć Maćku, TŁI-TŁI– rozejrzał się, ale nikogo nie
widział – Tutaj jestem TŁI-TŁI, pod dachem, popatrz na mnie.
Maciek spojrzał pod dach.
Zauważył, że z gniazda wychyla się jaskółka, ale jak to możliwe, że do niego
mówiła?!
-
Jaskółko, czy to ty do mnie mówisz? - zapytał zdziwiony
-
TŁI-TŁI, a czy widzisz tu kogoś jeszcze? Oczywiście, że
to ja. Widzę, że jesteś dzisiaj bardzo smutny! Czy coś się stało? - zapytała
ruszając maleńką, czarną główką.
-
Jestem chory. Przeziębiłem się. Nie czuję się dzisiaj
najlepiej. Nie lubię chorować. Chciałbym się bawić z kolegami a muszę siedzieć
w domu - odparł smutno Maciek – A ty? Dlaczego nie latasz jak inne jaskółki?
-
TŁI-TŁI – smutno zakwiliła jaskółka – Ja się boję
latać... Nie chcę opuszczać swojego gniazda. Boję się, że jestem za słaba i
moje skrzydła nie poniosą mnie wysoko, jak moich rodziców.
-
Jesteś już dużą jaskółką i na pewno potrafisz latać jak
każdy ptak. Musisz tylko spróbować! - odparł chłopiec.
-
To nie jest taka prosta sprawa TŁI-TŁI – pożaliła się
jaskółka – a co jeśli wypadnę z tego gniazda?
Maciek chwilkę pomyślał, zdjął
kołdrę ze swojego łóżka i wziął poduszkę. Po cichutku wykradł się z domu i
rozłożył pościel pod jaskółczym gniazdem, żeby dodać jaskółce odwagi. Gdyby
spadła na poduszki i kołdrę, nic by jej się nie stało.
-
Moi rodzice mówią, że ogranicza nas własny strach.
Odwaga powoduje, że stajemy się naprawdę wolni i szczęśliwi. Spróbuj jaskółko!
- zachęcał Maciek, ale mały ptaszek bardzo się bał, nerwowo łopotał czarnymi
skrzydełkami. Nie miał odwagi opuścić gniazda – No dalej kochana jaskółko.
Wierzę w to, że ci się uda!
-
TŁI-TŁI – ćwierkała nerwowo – Tak bardzo się boję!
Wtedy do gniazda przylecieli
rodzice jaskółki. Zobaczyli, że ich dziecko próbuje pokonać strach i się
usamodzielnić. Pomogli ptaszkowi rozłożyć skrzydła i wejść na brzeg gniazda.
-
Odwagi jaskółko! – krzyknął podekscytowany Maciek.
-
Odwagi – powiedzieli rodzice jaskółki – wierzymy, że
dasz radę. Jesteśmy tuż obok.
-
TŁI-TŁI – zaszczebiotała jaskółka, rozłożyła skrzydła,
zamknęła oczy, wyskoczyła z gniazda i... Wzbiła się wysoko w powietrze!
-
Hurra!! Jaskółka potrafi latać! Hurra, hurra, hurraaaa!
- Maciek skakał z radości! Był bardzo dumny z jaskółki. Tak pięknie latała,
jakby robiła to od zawsze.
Mały, czarny ptaszek wzbijał się
coraz wyżej i wyżej. Czuł, że jest naprawdę szczęśliwy i wolny! Pokonał swój
własny strach dlatego, że miał wsparcie Maćka i swoich wspaniałych rodziców. To
dzięki nim uwierzył, że uda mu się w końcu opuścić gniazdo.
-
TŁI-TŁI – Maciek nagle usłyszał głośne szczebiotanie.
Otworzył oczy. Chyba spał! Czy to możliwe, że miał tak bardzo
realistyczny sen? Podniósł głowę, która oparta była o poduszkę na parapecie.
Popatrzył na gniazdo. Nie było w nim małej jaskółki. Zaraz!! Jest, naprawdę
jest! Właśnie do niego weszła. Po chwili znowu wystrzeliła w powietrze i
poszybowała wysoko do góry, do swoich rodziców, braci i sióstr. Maciek widział,
że jest szczęśliwa. On też był szczęśliwy. Rodzice mieli rację.
-
Maciusiu, zrobiłam ci pyszną herbatę z lipy i upiekłam
ciastka zbożowe. Masz ochotę? - mama weszła do pokoju z ciepłym kubkiem i
talerzem ciastek w dłoniach. Położyła je na stoliku, przy łóżku chłopca i
podeszła do okna – Nadal obserwujesz jaskółki? To bardzo ciekawe i mądre
ptaszki, prawda?
-
Tak, bardzo mądre – powiedział wesoło Maciek – Mamo,
czy możesz chwilkę ze mną poleżeć?
Mama i Maciek weszli do łóżka.
Zajadając ciastka chłopiec opowiedział jej historię o tym, jak pomógł jaskółce
i jak ona nauczyła się latać. Chociaż nie do końca wiedział czy była to jawa
czy sen, rozumiał, że jaskółka jest szczęśliwa. Tak jak Maciek. W końcu miał
wsparcie i miłość rodziców, przytulny dom i nawet cukrzyca nie była mu
straszna!
>>>KONIEC<<<
Autor: Karolina KlewaniecKorekta: Wojciech Zielonka
Przypomniał mi się wiersz z dziecinstwa :) https://www.youtube.com/watch?v=sOzlgNk7SyI
OdpowiedzUsuń