Wyznaję zasadę: jesteś tym, co jesz. Wierzę w to, że jedzenie tak samo jak może nam zaszkodzić, może nam pomóc. Od dawna, bardzo dawna unikamy chemii w jedzeniu, stawiamy na świeże, nieprzetworzone produkty, nie kupujemy gotowców. Wierzę też, że w cukrzycy najważniejszym lekarstwem zaraz po insulinie jest właśnie jedzenie.
Czy to nie ironia losu, że to, co może cukrzyka zabić, może też dać mu dobre zdrowie? Nie ufam diabetologom i lekarzom, którzy mówią, że cukrzyk może jeść wszystko. Moim zdaniem jest to nieprofesjonalne i wprowadzające w błąd.
Cukrzyk powinien jeść wszystko to, co ma korzystny wpływ na jego cukier. Ważne są też ilości, jakie zjada na każdy posiłek. Nie może zjeść kilograma ziemniaków z sosem a na dokładkę wielkiego kotleta w panierce. Może zjeść 2-4 niewielkie ziemniaki, kotleta grillowanego lub niewielkiego smażonego i furę surówki.
W naszych sklepach nie brakuje produktów, które w diecie cukrzyka są bonusem. Dlaczego? Chociażby dlatego, że nie trzeba na nie podawać insuliny.
Jeżeli w grę wchodzi cukrzyca typu 2 jestem przekonana w 100%, że odpowiednio prowadzona dieta może ją wyleczyć, odwlec w czasie, spowodować, że dawki leków będą znacznie mniejsze! Osoby, które chcą w dobrym zdrowiu i bez powikłań dożyć długich lat, doskonale orientują się w tym, co można jeść, a czego nie. Wiele z nich odrzuca zupełnie albo ogranicza do niezbędnego minimum cukry proste, posiłki komponują tak, aby zawierały odpowiednią ilość węglowodanów złożonych, białka i tłuszczu.
Pisałam już wcześniej, że w szpitalu nie zlecono nam diety cukrzycowej... Takiej nie ma. Są zasady zdrowego, racjonalnego odżywiania, które mamy stosować. I to działa, naprawdę działa. Sama widzę, że przy odpowiednio zbilansowanym posiłku mogę podać znacznie mniej insuliny, niż gdybym nie kontrolowała tego, co znajduje się na talerzu mojego dziecka. Franek często dojada między posiłkami rzeczy, na które insuliny wcale nie muszę mu podawać.
Jakiś czas temu w moje ręce trafiła nowa książka Pokonaj cukrzycę z doktorem Barnardem, Wydawnictwa GALAKTYKA
Zdanie zamieszczone na okładce "potwierdzona naukowo terapia bez leków", było dla mnie jasnym sygnałem, że chodzi o cukrzycę typu 2. Z zainteresowaniem zagłębiłam się w jej treść. Wam również polecam tę lekturę. Poznacie alternatywne podejście do diety w leczeniu cukrzycy. Osoby z cukrzycą typu 1 dowiedzą się, jak postępować, aby zniwelować skutki choroby i cieszyć się dobrym zdrowiem i mieć cukier pod kontrolą.
Moim zdaniem dieta dr Neal`a Barnarda jest bardzo restrykcyjna. Mimo wszystko jestem zwolennikiem teorii, że człowiek do życia potrzebuje wszystkich produktów charakterystycznych dla strefy, w której żyje. Całkowite odrzucenie białka, tłuszczu czy węglowodanów złożonych nie do końca jest dobrym rozwiązaniem. Tajemnica tkwi nie w eliminacji grupy produktów, ale spożywaniu ich w określonych ilościach i postaci jak najmniej przetworzonej (np. zamiast puree ziemniaki w całości, zamiast kaszy perłowej pęczak czy gryczaną, zamiast gotowych sosów do sałatek, robiony samodzielnie, zamiast zupy kremu świeże warzywa albo ugotowane al dente). Po raz kolejny też podkreślę - WARTO CZYTAĆ ETYKIETY NA PRODUKTACH. Im krótszy skład, tym lepiej.
Zaintrygowała Was metoda dr Barnada?
Oto podstawowe zasady:
1. Rezygnacja z produktów pochodzenia zwierzęcego
2. Bazowanie na 4 grupach produktów: pełnoziarniste, rośliny strączkowe, warzywa, owoce
3. Maksymalne ograniczenie spożycia olejów roślinnych
4. Wybieranie pokarmów o niskim indeksie glikemicznym
5. Zażywanie multiwitaminy
Dieta dr Barnarda nie jest nielogiczna. Jestem przekonana, że będąc na niej nie tylko po 3 miesiącach odnotuje się spadek wartości hemoglobiny glikowanej. Podejrzewam, że nawet skutecznie się schudnie. Na co dzień rozmawiam jednak z wieloma cukrzykami i niestety żaden z nich jest skłonny do aż takich dietetycznych poświęceń. Nie wyobrażam sobie też cukru, gdyby Franio zjadł na śniadanie owsiankę z owocami na mleku sojowym.
W książce są również gotowe przepisy i przyznam szczerze, że kilka z nich chciałabym wypróbować, między innymi:
bułeczki owsiane
wysokobiałkowe gofry owsiane (z fasoli)
hummus ze szpinakiem
kremowa zupa grzybowa
zupa z fasoli i słodkich ziemniaków
Książka jest naprawdę ciekawa a każda postawiona w niej teza jest udowodniona naukowo. Jestem ciekawa czy wśród nas są osoby, które już stosują metodę dr Barnarda?
Książkę polecam!!
0 komentarze :