W lutym 2014 roku rozpoczęłam swoją przygodę z blogowaniem. Wiem, że każda nasza internetowa działalność pozostawia po sobie ślad w postaci tekstów, obrazów czy komentarzy. Czy żałuję, że zaczęłam prowadzić bloga?
Zastanawiam się nad tym od pewnego czasu. Nigdy nie byłam internetową ekshibicjonistką. A blogowanie takiego ekshibicjonizmu poniekąd ode mnie wymaga. Ludzie lubią zaglądać w cudze okna i zastanawiać się nad tym, co się tam dzieje. Lubią wiedzieć jak żyjemy, gdzie żyjemy. Chcą być naszymi facebookowymi znajomymi myśląc, że skoro prowadzę bloga i fanpage to będę ich dodawała również do swoich znajomych na prywatnym koncie. A ja mimo wszystko staram się chronić prywatność Franka i nie szafować nadmiernie jego wizerunkiem. Oczywiście nie popadam w żadną paranoję i wiem, że moje dziecko nie będzie mi miało tego za złe... kto wie... Może sam kiedyś przejmie prowadzenie bloga... To by była gratka! hehe W każdym razie, niezwykle ciężko jest mi znaleźć złoty środek pomiędzy potrzebą blogowania i pokazywania cukrzycy a ochroną prywatności mojej i mojego syna. Bo nie wszystko jest na sprzedaż... (nawet jeśli na blogu się nie zarabia:P).
Jedynym dylematem, który towarzyszył zakładaniu bloga była ochrona prywatności mojego dziecka. Miałam opory, ale mimo tego chciałam ludziom pokazać jak wygląda cukrzyca typu 1 u tak małego dziecka. Wiedziałam, że jest wielu rodziców, którzy nie mają z kim pogadać czy do kogo napisać w sprawie choroby. Ten blog nie miał służyć mnie tylko ludziom. Miał dawać informacje, pokazywać, że chorobę można okiełznać, że... można ze mną pogadać i wspólnie możemy sobie pomóc. Był też efektem akcji, dzięku której Franek został wyposażony w nowoczesny sprzęt do monitorowania cukrów. Chciałam, żeby ludzie widzieli jak bardzo odmienili nasze życie.
No i chyba udało mi się... Sama to widzę, że przeszłam ogromną rewolucję. Jak widzicie blog jest nie tylko cukrzycowy, zdrowotny, ale również lifestylowy i kulinarny. Taki misz-masz, który zupełnie mi nie przeszkadza. Zmienia się tak jak i ja się zmieniam. Za wszelkie zmiany graficzne i techniczne bardzo dziękuję Wioli (tak, to ta Wiolka, która prowadzi super bloga Mama Bloguje). Za część pięknych fotografii i grafik bardzo dziękuję mojej siostrze (prowadzi bloga fotograficznego).
Jestem bardzo zadowolona z tego, że prowadząc swoje miejsce w sieci, nie kieruję się wytycznymi czy opiniami innych. Robię to tak po prostu - bez spinki. Czasami mam ochotę rzucić w cholerę bo jednak trochę czasu trzeba włożyć w to, żeby coś było dla mnie idealne.
Nie będę pisała farmazonów o tym jak to się stałam lepszym człowiekiem dzięki blogowaniu itepe Pewne zmiany zachodzą w nas mimowolnie, niezależnie od tego co robimy. Te osoby, które są ze mną od początku zapewne widzą moją przemianę- z kobiety zahukanej przez chorobę dziecka, zmienił w kogoś, kto znowu zacząć czerpać z życia garściami i ma siłę mierzyć się z przeciwnościami losu. Chociaż... może wynika to z tego, że w końcu od roku się wysypiam :P
Napiszę tylko, że dzięki blogowi poznałam wiele pięknych historii i osób, które mają do czynienia z cukrzycą. Pamiętam każdego maila, którego otrzymałam od mam i ojców dzieci chorych. Pamiętam rozmowy telefoniczne o cukrzycy z obcymi ludźmi, które trwały często grubo ponad godzinę. Pamiętam wszystkie zapytania o system ciągłego monitorowania glikemii, o pompę a nawet o samopoczucie Franka. Pamiętam zdania, w których nawzajem dodawaliśmy sobie otuchy... Bo może ktoś wynajdzie lek... Albo chociaż taki sprzęt, dzięki któremu nie trzeba będzie się kłuć. Pamiętam przepięknego maila, którego dostałam od dziewczyny spotykającej się z chłopakiem chorym na cukrzycę - wzruszył mnie tak bardzo, że myślałam o nim jeszcze bardzo długo....
Dziękuję za każdą wiadomość, którą otrzymałam na cukromania@gmail,com. Dziękuję za każdy komentarz, który zostawiacie tutaj na blogu. Dziękuję też za komentarze, lajki i bycie ze mną na Facebooku Cukromanii. Jest mi też bardzo miło kiedy dodajecie mojego bloga do obserwowanych!
Mam podobne odczucia jak Ty, choć mój blog jest inny tematycznie - książkowo-macierzyński. Chodzi mi o ten ekshibicjonizm. Widzę, że kiedy jest moje zdjęcie albo moje refleksje bardziej osobiste, to jest więcej wejść, większe zainteresowanie itp. Wygląd człowieka, wnętrze domu, torebka - jakie by nie były - ładne czy brzydkie... to wszystko jest chętnie oglądane. Taka nasza ludzka ciekawość. Może to wcale nie jest złe? Może jeśli idzie za tym pewna idea, jak w Twoim przypadku, coś takiego jest potrzebne? Nie wiem sama. W każdym razie lubię Twój blog i chętnie go czytam.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że na swoim blogu poruszasz tak ważną kwestię jak cukrzyca u dzieci. Ale do tego pokazujesz, że z cukrzycą da się żyć i to jest naprawdę ważne. Fajnie, że nie zamykasz się na inne tematy - my Czytelnicy chcemy wiedzieć o Autorach coś więcej bo to sprawia, że czujemy się jakbyśmy wracali do dobrego znajomego - to napisałam jako Czytelnik Twojego bloga. A jako Autor swojego bloga uczę się właśnie między innymi od Ciebie jak pisać dobrego i wartościowego bloga:) pozdrawiam
Też od niedawna prowadzę bloga, i właśnie te opory przed pokazywaniem też miałam. Bo pisać chciałam, ale niekoniecznie, aby wszyscy wszystko widzieli i wiedzieli...teraz z perspektywy czasu, wiem, że robię tak jak chciałam. Nie szarżuję do przodu, nie dążę po trupach do celu, jakoś tak z boku stoję i obserwuję...nic na siłę. wiem, że blogerki się integrują, spotykają itp itd, a mnie to nie kręci...po prostu pisze o tym co mi w duszy gra...ja nie marzę, aby zaistnieć i fortuny na tym zbić:) a Twój blog czytam, bo pięknie i tak miło u Ciebie jest, pomimo choroby i wielu zmagań z nią...pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńhttp://wezowypamietnik.blogspot.com/2015/04/smierc-oczami-dziecka.html
ja miałam długo opory czy pisać o swoich problemach z poczęciem dziecka....teraz wiem, że dobrze zrobiłam , to pomaga, działa trochę jak terapia :)
OdpowiedzUsuńja niedawno zaczęłam, miałam opory przed ujawnieniem się :) ale po wielu przemyśleniach stwierdziłam że przecież nie zalezy mi na sławi- chce pisać o tym co mi w duszy gra.
OdpowiedzUsuńmamma-fresco.blogspot.com
Kochana ja bardzo się cieszę, że prowadzisz bloga, choć jeszcze nie było nam dane spotkać się w realu - mam nadzieję, że to kiedyś nadrobimy, ale cieszę się, że mogę poznać choć troszkę Was i tę cukrzycę o której wcześniej mało wiedziałam. Człowiek uczy się całe życie i może kiedyś ta wiedza będzie mi bardzo przydatna :)
OdpowiedzUsuńcieszymy się że tu jesteście :)
OdpowiedzUsuńTakie blogi jak Twój są bardzo potrzebne i wiele dają nie tylko autorowi, ale też czytelnikom. Sama teoretycznie nie jestem w grupie docelowej, tzn. nie mam w rodzinie cukrzyka, ale domyślam się, że dla osób z podobnym problemem takie miejsca w sieci są bardzo potrzebne.. Pomagają wymienić się doświadczeniami, pośrednio wspierają w trudniejszych chwilach... A jeśli dodatkowo sama również czerpiesz z tego jakieś korzyści to jest to świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńJa prowadzę bloga też od ponad roku i nadal mam wiele myśli, czy i jak powinien wyglądać, co powinno na nim być publikowane...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Twój blog jest potrzebny innym rodzicom i to nie tylko chorych dzieci. A dla Was to też napewno ważne miejsce. Życzę dużo dobrego na bogowej ścieżce.
Uściski ;)))