Za górami, za lasami żyła sobie Mama. Mama miała Męża. I razem mieli malutkiego Syna. Drobniutkiego i radosnego jak pchełka... Mama bardzo kochała swoją rodzinę. Każdego wieczora, całowała swojego Synka w czoło i mówiła:- Dobranoc Królewiczu, śpij spokojnie i miej piękne sny...
Każdego ranka opowiadali sobie o tym, co im się śniło. O kolorowych słoniach, skakaniu po tęczy, wycieczkach i przygodach, które wywoływały uśmiech na ich twarzach. Właściwie to Mama opowiadała Synowi, bo on choć był już całkiem duży, jeszcze nic nie mówił. Pewnego dnia, całą Rodziną, pojechali na wycieczkę - spakowali namiot, materace, zabawki i wszystko to, co jest potrzebne, aby piknik był udany. Kiedy przyjechali na miejsce, rozbili swoje obozowisko i Syn spokojnie bawił się swoimi zabawkami, Mama zauważyła, że coś jest nie tak. Chłopczyk wyraźnie schudł, zrobił się bladziutki a jego skóra była cienka jak kartka papieru. W jej sercu pojawił się niepokój, zastanawiała się co takiego się dzieje z Synem, że znowu zamiast urosnąć, on jakby zmalał. Postanowiła obserwować go przez kilka następnych dni....
Chłopiec bardzo często prosił o picie - w dzień i w nocy, zdarzało się, że budził się z krzykiem i tak płakał do samego rana... Nie umiał jeszcze mówić, więc Mama nie wiedziała co mu dolega... Z dnia na dzień syn ucinał sobie coraz dłuższe drzemki. Jadł za trzech, pił za pięciu, ale siły nie miał. Na jego niegdyś zaokrąglonej buźce, wielkie i okrągłe zostały już tylko oczka. Oczka, które nie błyszczały jak kiedyś...
Pewnego dnia, Mama postanowiła zabrać Syna do lekarza. Okazało się, że tego ranka, jej najukochańsze dziecko nie ma siły na to by podnieść główkę z poduszki czy utrzymać butelkę z mlekiem... Leżał tak i patrzył na nią swoimi wielkimi, okrągłymi oczami... Nie umiał mówić, więc nie wiedziała co mu dolega.
Kilka godzin później byli już w szpitalu. Płakali wszyscy, bo okazało się, że ich najukochańszy Syn jest bardziej słodki niż inne dzieci. Jego słodycz nie wynikała tylko z tego, że był naprawdę ładnym i grzecznym dzieckiem. Wynikała z jego choroby, która tego dnia stała się jego towarzyszką życia na zawsze...
Po kilkunastu ciężkich dniach, przyszedł czas, kiedy Mama i Syn ze szpitala mogli wrócić do domu. Wróciło z nimi jeszcze coś... Piętno choroby, z którą musieli nauczyć się żyć. Mimo tego, Dziewczyna każdego wieczoru znajdowała w sobie mnóstwo siły. Nawet udawało jej się uśmiechać - tylko do Syna. Wieczorem klękała przy łóżku Syna, jak zawsze całowała go w czoło, kiedy ten zasypiał i mówiła:
- Boże, dziękuję Ci, że mi go dałeś. Dziękuję Ci, że mi go nie zabrałeś. Teraz daj mi siłę, a Jemu dobre zdrowie.
Czas mijał szybko i Syn rósł sobie spokojnie pod czujnym okiem Rodziców. Pewnego dnia, zaraz po obudzeniu przybiegł do swojej Mamy, przytulił ją i powiedział:
- Mamusiu, miałem dzisiaj piękny sen!
- Co Ci się śniło kochanie?
- Śniło mi się, że latałem... byłem tam wysoko w gwiazdach i zbierałem je dla innych dzieci...
- Naprawdę, jak to latałeś??
- No tak latałem, bo byłem aniołkiem. I wiesz Mamusiu, nie miałem insuliny...
Wiedziała jak kruche jest życie, przypomniał jej się tamten dzień, kiedy pojechali na biwak... W oczach wezbrały łzy, mocno przytuliła swojego syna, odsunęła wszystkie inne troski i powiedziała do siebie... A może i kogoś więcej:
- Dziękuję za to, że mi go nie zabrałeś...*
*Tak też się stało u nas kilka dni temu... Nie będę Wam pisała ile emocji znowu we mnie wezbrało. Może i jestem jakaś szczególnie przewrażliwiona, ale czasami w takich własnie "drobiazgach" dostrzegam prawdziwe szczęście. Dostrzegam to co mam... Kogo mam... I od tego czasu nic innego się nie liczy!
Zabrakło mi słów, zresztą jakie słowa mogłyby być tu odpowiednie... Poruszające do głębi. Zawsze są powody do wdzięczności za to, co mamy i wszystko jest przerażająco kruche...
OdpowiedzUsuńPrawda... A my często zapominamy o tym, jak wiele pięknych rzeczy, ludzi, chwil mamy tuż obok siebie, skupiając się na tym co byśmy chcieli albo czego nie możemy mieć
UsuńPopłakałam się...
OdpowiedzUsuńNie płacz :) Ciesz się tym, co dobre :) Ja zaliczyłam ogromną chwilę wzruszenia kiedy Franio opowiedział mi o swoim śnie...
UsuńPięknie napisałaś, czuć w tej bajce (nie-bajce) Twoje prawdziwe uczucia. Nikomu nie jest łatwo, gdy dziecko choruje. Często nie doceniamy zdrowia które mamy my i nasze pociechy, dopóki nie dopadnie nas jakieś paskudztwo. A powinniśmy być wdzięczni za każdy jeden dobry dzień <3
OdpowiedzUsuńI takich samych dobrych dni Wam życzę, a chłopiec ma wszystkie gwiazdy na wyciągnięcie ręki nawet z insuliną. Wiesz dlaczego? Bo ma rodziców którzy oddają mu całą miłość świata, miłość która jest jaśniejsza niż słońce w letni poranek.
Dziękuję Ci Kochana! To prawda - na naszą miłość i kosmos jest zbyt mały ;)
Usuńpiękna, wzruszająca i napradę ujmująca bajka. dużo zdrówka dla Frania, a Wam dużo siły w walce z pozoru tylko słodką chorobą.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie poddajemy się wcale a wcale :)
UsuńŻycie pisze inne bajki niż w książkach dla dzieci. Dobrze jest natomiast szukać pozytywów i cieszyć się tym, co się ma. Piękna historia.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Czasami jednak musi się wydarzyć coś, co na te pozytywy otworzy nam oczy. I przytrzyma je na długi czas ;) Dziękuję!
UsuńDawno tak mnie nic nie wzruszyło jak to co przeczytałam tu - jakbym czytała naszą historię tylko mój synek był nieco starszy ale i tak na tyle mały, że nie umiał opowiedzieć co mu jest. Mieliśmy dużo szczęścia - kiedy trafiliśmy do szpitala "tego" słonecznego dnia prosto z podwórka Mały miał poziom 1200 - ja naprawdę jestem wdzięczna, że Mały żyje :)
OdpowiedzUsuńWykrycie cukrzycy to ogromny szok... ;(
UsuńNie znam Twojego bloga, "cukromania" mi nic nie powiedziała, nim zaczęłam czytać ten tekst i przyznam, że bałam się końca. I cieszę się, że mój strach nie został poparty. Życzę wytrwałości i szczęścia :).
OdpowiedzUsuńJa też bałam się końca, ale tym razem nasza "bajka" skończyła się szczęśliwe! :) Dzięki!
UsuńPiękna historia. Wzruszyłam się!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńDzieci w chorobie są takie dzielne! A mamy jeszcze dzielniejsze. To super, że potrafisz być wdzięczna pomimo wszystko. Trzymam mocno kciuki za Was.
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba być wdzięcznym, za to, że ma się kogoś do kochania :) Dzięki!
UsuńMądrze i z sercem napisane.
OdpowiedzUsuńtaki jest właśnie mój blog :)
UsuńCzęsto tak jest, że gonimy w życiu nie wiadomo za czym i chcemy ciągle więcej i więcej, a nie dostrzegamy i nie doceniamy tych najważniejszych spraw. Grunt żeby być kochanym i zdrowym, a reszta się nie liczy.
OdpowiedzUsuńO właśnie! I trzeba o tym zawsze pamiętać! ;)
UsuńAleż dziś wzruszająco... Łza kręci mi się w oku... Dużo zdrówka dla Was! :*
OdpowiedzUsuńMnie też kręciła się przy pisaniu... Dziękuję ;)
UsuńBardzo ciepły, wzruszający tekst...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńChwyta za serce! Jesteś super mamą a Twój synek ma ogromne szczęście, że Cię ma :*
OdpowiedzUsuńO nie! To ja mam ogromne szczęście, że pojawił się w moim życiu! :P
UsuńIlość emocji, które wiążą się z macierzyństwem jest chyba nie możliwa do policzenia. Pozdrawiam i życzę siły do codziennego zmagania się z chorobą:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te miłe słowa :) Masz 100% racji!
UsuńWzruszyłam się, a to nie jest rzecz wskazana, gdy wiem, że zaraz powinnam brać się do pracy. Poruszająca historia, życzę Wam dużo szczęścia i do zobaczenia jutro u Ulki. :)
OdpowiedzUsuńHehe, już teraz jesteśmy bardzo szczęśliwi :)
UsuńPiękne- cudowne- i takie głębokie,że aż ciarki przechodzą. Za to Ci dziękuję- ja cały czas powtarzam - dziękuję a tak niewiele trzeba by popaść w rozpacz. piękne, cudne dziękuję :)
OdpowiedzUsuńczytanie takich komentarzy to dla mnie prawdziwa przyjemność :)
UsuńBardzo pięknie opisana historia. Pełna miłości i siły. Jesteś niesamowitą kobieta z tobą twój synek jest bezpieczny :)
OdpowiedzUsuńoj tak, jest bezpieczny, a ja najchętniej zamknęłabym go w szklanej kuli i zatrzymała czas... ;)
UsuńŁzy się w oku zakręciły. Kochani dużo zdrówka, sił i radości Wam życzę. :*
OdpowiedzUsuńNie jestem oryginalna, ale ta historia jest PIĘKNA.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i powodów do uśmiechu :)
Poruszające, wzruszające i piękne - życzę dużo zdrowia, sił i wytrwałości:)
OdpowiedzUsuńPiękna i wzruszająca historia. W takich chwilach inaczej patrzymy na życie i na to, co mamy.
OdpowiedzUsuńSiły i zdrówka Wam życzymy.
Pozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie :)