Błagam... Napiszcie, że Wasze dzieci też czasami doprowadzają Was do szału!!! Jak dla mnie wychowanie dziecka to czasami ostra jazda bez trzymanki! Mam ochotę uciec z domu do najbliższej siłowni, która ma worek treningowy albo zawodowego boksera, któremu bez konsekwencji można dać w mordę! O taka właśnie sytuacja, której nic nie zapowiadało a działała na mnie jak płachta na byka...
Franek w drodze z przedszkola do domu (która normalnie zajmuje nam góra 7 minut a dzisiaj 40!), zrobił coś takiego...
Zaczęło się od "weź mnie na ręce" pod przedszkolem. Miałam sanki a on ma już prawie 5 lat, więc powiedziałam, że go nie wezmę - ma wsiadać na sanki i idziemy na spacer. Stwierdził, że nie pójdzie jak go nie wezmę na ręce, ruszyłam więc sama do przodu zostawiając go pod przedszkolem. Zawsze tak robię, wbrew temu, co uważają inni. I zaczęło się - ryk pod drzwiami przedszkola... Pani intendent w oknie, Pani Dyrektor na korytarzu. A ja już jak ten rozjuszony byk zaczęłam parę z nosa puszczać. Ale postanowiłam sobie - nie wybuchnę!!
W końcu, po 10 minutach negocjacji i udowadniania, ze pójdę i się nawet nie odwrócę, usiadł na sankach. Ale wrzeszczał całą drogę:
- Mamoooo, przeprosisz mnie? Ja nie chcę być niegrzeczny!!
- To po prostu bądź grzeczny i przestań płakać!
- A przeprosisz mnie?
- Nie przeproszę, bo nie mam za co - to Ty byłeś niegrzeczny i proszę Cię nie wrzeszcz bo jest zimno i będzie cię gardło bolało
- Ale przeprosisz mnie?
I tak w koło, aż wreszcie w akcie buntu zwalił się z sanek prosto w urocze, piękne, mokre błoto... Myślałam, że wybuchnę i nie zdołam tego powstrzymać! Wzięłam głęboki wdech...Posadziłam go mokrego i brudnego na tych saniach i ruszyłam jak taran w stronę domu z ryczącym, krzyczącym dzieckiem.
W domu kontynuacja.... kolejne 30 minut krzyczał - w ciuchach, bo rozebrać się nie chciał, cały ociekający błotem z lekko zmrożonej kałuży..
- Ja chcę być grzeczny!
- To bądź grzeczny...
- Ale ja chcę... Przeprosisz mnie?
- Ale za co mam cię przeprosić?
- Bo jestem smutny i płaczę....
- Jesteś smutny i płaczesz z Twojego powodu, dlaczego płaczesz i krzyczysz?
- Nie wiem... bo chcę być grzeczny...
Mnie w takich sytuacjach pióra opadają, ręce i co tam jeszcze. Walczę z wewnętrznym nerwusem, który we mnie siedzi i ma ochotę wyskoczyć, żeby rozszarpać te dziecię, które tak mnie wkurzyło.
Teraz leży na kanapie, chlipie, oblizuje gluty spod nosa i patrzy na mnie wielkimi ślepiami. Przed chwilką powiedział:
- Kocham Cię Mamo...
- Ja też Cię kocham bardzo!
- Gardło mnie boli...
Ooooj znam to, znam!!! I to w podwójnym wydaniu! Jakiś ukryty papieros musi zawsze być w domu, bo nie ma innej rady: wyjść i zostawić łobuzerki nie można, taty nie ma przecież... Wymykam się więc do kotłowni na 10 głębokich oddechów...
OdpowiedzUsuńja nie palę :/ też mam ochotę uciec - ale dokąd?? :D
UsuńJa też nie palę :D Właściwie... :D
UsuńHi, hi, ale akcja:) Kochana od razu Ci napiszę, ze nie Ty jedna masz takie ciężki chwile!!! Oj znam ten ból, kiedy dziecko myśli, iż dzieje mu się najgorsza krzywda na świecie, a bidna mama najchętniej rozszarpałaby na strzępki dziecko! Ach... , no ale przecież nikt nam nie powiedział przed zajściem w ciążę, że po urodzeniu dziecka, to wychowywanie jego będzie takie trudne;)
OdpowiedzUsuńserio czasami mam takie wizje, że jak na bajkach rzucam się na Franka albo sama uderzam głową w ścianę :P
UsuńPrzybij piątkę! Ja mam podobnie, a teraz to czasem dopiero mam wahania nastrojów, więc wiesz, częściej mam takie wizje:)
Usuńboziuniu, to nie tylko ja mam wyjca :D znamy to znamy :)
OdpowiedzUsuńpocieszę Cię :) Ja też mam i teraz dosłownie wykopałam go z Tatusiem na spacer bo oszaleję dzisiaj. Tylko 2 godziny nie marudził dzisiaj - jak spał po południu :P
UsuńJa wczoraj miałam taki dzień, że jak M. wrócił z pracy to musiałam się zamknąć chwilę w kuchni i posiedzieć sama... Czasem chyba każda z nas tak ma. ;)
OdpowiedzUsuńno tak, żeby czasem nie było nam za dobrze. Ale fakt - dzieci mają prawo do swoich humorków, bo my dorośli też je mamy. Byle nie za często... ;)
Usuń'Przeprosisz mnie?' - no jakbym słyszała swojego młodszego. Dokładnie te same teksty :)
OdpowiedzUsuńTeż mam czasem dosyć, a po kilku ładnych latach bycia pełnoetatową mamą, bez taty, który jest zawsze w pracy i babć, które są daleko, nawet częściej niż czasem :)
no tak to jest to jest... Ja jak już mam naprawdę dosyć to wykopuję go do babci na 1-2 dni :P Ale to rzadko bo babcie i dziadkowie mają też swoje sprawy :P
Usuńhahaha wszystko przede mną, bo mój Urwis ma dopiero 2 lata, ale już się robi pyskol i gaduła, więc pewnie Matkę przegada ;) hihi
OdpowiedzUsuńA nerwy też mamy i czasami cierpliwości brakuję...;)
No to poczekaj na apogeum :P U nas to falami idzie... długo jest bardzo grzeczny a potem nagle ciach i ktoś mi podmienia dziecko :O Dlatego chyba zawsze tak przeżywam te incydenty, bo nie są codziennością...
Usuń