Na spotkanie takie jak to, które odbyło się wczoraj, warto jechać nawet z drugiego końca Polski. Zwierzaki Pocieszaki wymiatały w Krakowie. Dopisali goście, radości było co nie miara. Wczoraj zobaczyłam jeszcze wyraźniej, że akcje takie jak pocieszakowa, mają sens. Ludzie chcą pomagać. Ludzie chcą się angażować w pomoc.
Była część z nas - twórczyń książeczki:
Przygotowałyśmy wszystko w euforii, nerwowo pakując paczki, z przyjemnością układając książki na stołach i skrupulatnie planując program imprezy...z którego i tak nic nie wyszło :) Jak zwykle życie napisało swój scenariusz i ten był na miarę Oscara!
Była Pani Justyna z fundacji Kawałek Nieba - fantastyczna, rozgadana kobieta o wielkim sercu!
Był i Karolek... ach przepraszam, Karol z Kościeliska :) Przyjechał, żeby zobaczyć się z nami i pomóc. Na niego możemy liczyć zawsze! Naprawdę fajny facet!
Była i Mamy Cafe, bo to właśnie w ich cieplutkim i przyjaznym dzieciaczkom wnętrzu, odbywało się spotkanie.
Uśmiechy były i autografy były! Czytanie bajek w harmidrze, bo kawiarnia tętniła pocieszakowym życiem przez całe 3 godziny!
Było malowanie koszulek i rysunków... wszędzie... odkryłyśmy je później nawet na krzesełku :P
No i ten najważniejszy - Mikołaj z prezentami! Dzieci wołały go z całych sił. Ich wołania podejrzewam, że usłyszał nawet Smok Wawelski. Dla każdego Mikołaj miał paczuchę. I dyplomy nawet były!
A najważniejsze co było, to atmosfera - ciepła, przyjaźni i radości. Żarty, żarciki, wspomnienia z czasu, kiedy książka powstawała. Nawet dzieci się mnie nie bały :D Franio zachwycony całym spotkaniem, zasnął w samochodzie. Uciekł nam jeden posiłek - bo naleśnik był za słodki dla Frania, cukry poszybowały w górę z emocji. Jeszcze przed samym spotkaniem poznałam mamę cukrzycową, którą do tej pory znałam tylko z FB :) Króciutkie spotkanie, ale miło wiedzieć, że mamy realną możliwość zawarcia fajnej znajomości. Żałuję tylko, że nie poznałam mojej imienniczki, która smacznie spała w aucie ;)
Dla nas ten dzień był wyjątkowy z jeszcze jednego powodu...
Mogłam przytulić osobę, która w tym roku stała się dla nas kimś bardzo ważnym. Mogłam ze wzruszeniem powiedzieć JEJ - dziękuję. I było to dziękuję pełne wdzięczności, siły i miłości do bliźniego. Do końca życia zapamiętam to nasze pierwsze (i mam nadzieję, że nie ostatnie) spotkanie :)
Spełniło się kolejne moje marzenie, więc dzisiaj śmiało mogę Wam napisać, że dla nas to był rok cudów, choć jeszcze dwanaście miesięcy temu nic na to nie wskazywało.
I jeszcze jedno.... Kiedy Pocieszaki zawitają do Waszej miejscowości... Nie wahajcie się przyjść i spędzić z nimi trochę czasu! A każdego dnia możecie je odwiedzać na stronie:
zwierzakipocieszaki.pl
Dziękujemy naszym darczyńcom, którzy wsparli nas prezentami:
Na zdjęciach idealnie widać, że spotkanie było takie....szczere i radosne :) Żal było wychodzić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale mieliście piękne spotkanie;) Wiesz, ja byłam przed świętami zaproszona do zerówki Patrysia i miałam czytać bajki dzieciom. Jako, ze zdążyła do tego czasu dojść do nas książka "Zwierzaki Pocieszaki" to czytałam dzieciom wierszyki o fajowych zwierzakach - w sumie zdążyłam tylko 4 wierszyki przeczytać, ale dzieciom się Żabka z innymi zwierzakami spodobały :) Nawet podczas wigilijnego posiłku z rodzicami w szkole dzieci opowiadały o morałach z tych wierszyków :) Wychowawczyni mojego synka była zachwycona tą książką :)
OdpowiedzUsuń