logo

Jak wytresować smoka?

By | poniedziałek, listopada 03, 2014 14 comments

Muszę to dzisiaj z siebie wyrzucić. Jak to mówię - muszę to wyrzygać. Tak po prostu. Są dni w naszej chorobie, kiedy nienawidzę cukrzycy z całego serca. I jest to gigantyczna nienawiść. Marzę o tym, żeby odpiąć pompę dziecku, wyciągnąć sensor, wypierniczyć je przez okno i rzucić do nieba "Widzisz? On jej nie ma! Jest zdrowy! ZDROWY!!!". Rzucić wyzwanie i dać kopa w dupę, ale takiego bolesnego. Ale komu? Bogu, losowi, sobie samej, komuś z moich lub męża popapranych złym genem przodków?





Glukagon - jeszcze nie czas na zastrzyk życia


A potem patrzę na Frania jak z podkrążonymi oczkami, niewyspany robi korek ze swoich mini autek. Tak, jakby nic się w nocy nie stało. Nie mówi o tym, ja nie pytam. Nie pytam dlaczego nie spał. Ja pewnie też bym nie spała, gdyby ktoś co 15 minut wyciągał mi pompę z saszetki i wpychał glukozę. Są chwile kiedy podaję ją drżącymi rękami. I są chwile, kiedy obok glukozy kładę Glukagon. Kładę go tam i błagam w duchu, żeby jeszcze trochę z nami pobył. Żebym tylko nie musiała go użyć. Jeszcze nie... bo udało się dwa lata, to może jeszcze trochę się uda.

I jak sami widzicie - zbyt wysokie cukry to problem. Bo zjeść nie może, bo biegać nie powinien, bo dzieci w przedszkolu jedzą czekoladkę a on teraz właśnie zjeść jej nie może. Możesz wiedzieć wszystko o cukrzycy, a ona i tak może cię przechytrzyć!

Ale prawdziwy problem to zbyt niskie cukry. Takie na niebezpiecznej granicy, których nie potrafisz podnieść. I dochodzisz do takiej granicy, że dziecko już więcej wypić nie może. Nie chce cukierka. Chce spać i najlepiej masz mu dać spokój! Możesz płakać, grozić, błagać, straszyć czy co tam zazwyczaj stosujesz... Nie otworzy buźki i koniec. A jak dasz to się porzyga.

Wszystko to można przeżyć. Jasne. Tak było kilka razy i tak będzie pewnie jeszcze nie raz. Nie tylko u nas się to dzieje, bo każdego wieczoru kilka tysięcy (milionów?) mam na całym świecie patrzy na swoje dziecko i myśli w duchu "nienawidzę cię cukrzyco". Płaczą, kiedy czują bezradność. Cieszą się, kiedy kiedy jest dobrze. Są dumne, kiedy ich dzieci mówią "rozumiem, mamo!"

Wściekła na kosmos i geny



A ja dzisiaj jestem wściekła. Już Wam piszę na co. Jestem wściekła na to, że mamy XXI wiek - latamy w kosmos, budujemy gigantyczne wieżowce, ratujemy fretki czy inne żyjątka, a z cukrzycą nie potrafimy sobie poradzić. Z głupią durną trzustką, przeciwciałami i jednym fatalnym genem, którego nie widać nawet gołym okiem. Co my takiego mamy?
Insulinę i glukozę, czyli cukier. I niewidzialne paletki do ping ponga, piłeczkę-cukrzycę. To wszystko. Tak wygląda leczenie cukrzycy . Choć nie można jej wyleczyć... Pompa i cały sprzęt, który jest błogosławieństwem, jest równocześnie przekleństwem.

Czasami wyobrażam sobie, że wygrażam drewnianą szabelką wielkiemu smokowi. A on i tak zrobi co będzie chciał. Jak zechce to mnie pożre... Wystarczy, że Franek puści go ze smyczy ;) Póki co znowu muszę go złapać za ten wielki łeb, założyć mu kaganiec i nauczyć się jak wytresować smoka od nowa ;)


O tym, czego uczy cukrzyca pisałam Wam w kwietniu.




← Starszy post

Blog odarty z tajemnic, czyli eo, eo, oto moje SEO ;)

Nowszy post →

Czy wiesz jak wzmocnić odporność swojego dziecka?

Strona główna