logo

Przykro mi, Państwa dziecko jest chore... Część 2

By | poniedziałek, października 20, 2014 5 comments
choroba dziecka cukrzyca

Dwa tygodnie temu próbowałam Wam nakreślić emocje, które towarzyszą rodzicom w momencie, kiedy spada nich choroba dziecka. Wiecie dobrze, że i ja też przez to przeszłam. Chciałabym, aby takich sytuacji i wiadomości było w moim i Waszym życiu jak najmniej. Dzisiaj, z perspektywy czasu, chcę napisać co się zmieniło. Bo o ile cukrzyca zadomowiła się u nas na dobre, ja już potrafię poradzić sobie ze swoimi emocjami. I dużo łatwiej jest mi panować nad emocjami Frania.


Niejedna próba przystosowania się do sytuacji jest za mną. Na początku jest ciężko - zapraszam do przeczytania pierwszej części tekstu. Każdy rodzic powinien jednak postarać się jak najszybciej pozbierać. Przychodzi taki moment, że już nie można dłużej użalać się nad sobą i dzieckiem. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Dostosować się do nowej sytuacji i... zapanować nad nią!

Te osoby, które mają nieuleczalnie chore dzieci doskonale wiedzą czym jest NIEPEWNOŚĆ. Towarzyszy ona od samego początku, ale z czasem się z nią można oswoić, a nawet zapomnieć o niej na dłuższy czas. Ta niepewność daje też dużo dobrego - powoduje większą mobilizację, uczy czujności i wychwytywania pierwszych niepokojących sygnałów, zanim choroba znowu zaatakuje.

STRACH O PRZYSZŁOŚĆ przychodzi kiedy już rodzic ochłonie. I wtedy właśnie zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej tkwi sytuacji! Jest to trudne, ale trzeba nad natrętnymi myślami zapanować. Ja przekuwam złe myśli na dobre. Po prostu zmieniam punkt odniesienia i stawiam na to co dobre, nie analizując tego, co jest złe w chorobie.

Mobilizacja w przypadku rodzica małego diabetyka to ważna sprawa. Trzeba się zmobilizować do poznania diety, przygotowania odpowiednich posiłków, prowadzenia notatek i ważenia posiłków. Leczenie insuliną wymaga ogromnej mobilizacji rodzica, bo rytuał związany z przygotowaniem posiłku jest niczym wobec sytuacji, w której musisz ukłuć swoje dziecko!

Rodzice często tak mają, że chcąc dziecku wynagrodzić jego cierpienie, kupują zabawki, spełniają zachcianki, coraz częściej ignorują dietę cukrzycową, za którą dziecko nie zawsze przepada. Chęć przychylenia nieba dziecku i zapewnienia mu wszystkiego co najlepsze jest naturalna dla każdego rodzica. Trudniej mają jednak ci, których nie stać na ponoszenie kosztów leczenia. W całym tym chorobowym ambarasie trzeba pamiętać o ważnej sprawie. Uwiadomiła mi to dopiero wczoraj Pani Marzena Kopta - trener skutecznej komunikacji, edukator rodzinny, autorka projektu WSPIERAJĄCY RODZIC. Pani Marzena powiedziała mi coś naprawdę ważnego. Nie powinnam patrzeć na swoje dziecko przez pryzmat jego cech czy poprzez chorobę. Ja, jako Matka, powinnam widzieć nie dziecko chore, ale dziecko wyjątkowe. Serwować mu nie lizaka dla cukrzyków, ale magicznego lizaka. Pokazać mu, że pompa sprawia, iż jest jedyny w swoim rodzaju. Nie stawiać mu ograniczeń i barier mówiąc "Nie, to ciastko nie jest dla Ciebie", ale budować poczucie jego wartości mówiąc "Chodź, mam dla ciebie ciasto jeszcze pyszniejsze, zupełnie wyjątkowe, dla Ciebie, mały wyjątkowy Człowieku!". Może dla Was to jest jasne jak słońce, ale do mnie dopiero dotarło. Z biegiem czasu skupiłam się na "technicznej obróbce" mojego dziecka, na jego wychowaniu, zapewnieniu mu wszystkiego, co tylko mogę. Jak widzicie po raz kolejny okazuje się, że aby pomóc swojemu dziecku, trzeba dać pomóc sobie. Na przykład takimi właśnie podpowiedziami.

NAWROTY WSZYSTKICH EMOCJI. Zdarzają się coraz rzadziej. Nie mogę nikomu obiecać, że pogodzi się z chorobą dziecka. Mnie na to jeszcze nie stać. Nie napiszę dlaczego, bo nie wiem - nie chcę, może nie mogę. Mimo, że teraz potrafię na zimno opowiadać o tym, jak to było na początku i jak wygląda nasza sytuacja teraz, są momenty, że nawet po tych kilkuset rozmowach, mam ściśnięte gardło...


Nowszy post Starszy post Strona główna

5 komentarzy :

  1. Bardzo dobre podejście. Każdy rodzic czuje że jego dziecko jest wyjątkowe, niezależnie czy jest chore czy nie. Zapominamy jednak, by utwierdzać nasze dzieci właśnie w takiej wierze, budując ich poziom wartości oraz podnosząc samoocenę.

    OdpowiedzUsuń
  2. To co przekazała Tobie i nam wszystkim Pani Marzena jest warte zapamiętania. Czasem zapominamy jak bardzo dziecko potrzebuje czuć się przez nas akceptowane - takie jakie jest... Że jest CZŁOWIEKIEM, małym człowiekiem... Chętnie bym Panią Marzenę wypożyczyła na kilka tygodni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo tak, ja też, ale podejrzewam, że szybko by z nami zwariowała :P

      Usuń
  3. Biedne chore dzieci... niedawno odkryłam www.hospicjum-podkarpackie.pl sądzę, ze warto biec z pomocą!

    OdpowiedzUsuń