Franek ma cztery i pół roku. Potrafi sam załadować i włączyć pralkę, wyciągnąć naczynia ze zmywarki, umyć podłogę w swoim pokoju, wytrzeć kurz ze swoich zabawek i mebli, a nawet pokroić wszystkie składniki na ulubione posiłki, np. domową pizzę. Potrafi też sam sobie posmarować chleb i zrobić kanapkę. Pomaga mi w rozwieszaniu prania. Uwielbia pomagać Dziadziusiowi w zbieraniu patyków i koszeniu trawy. I wcale nie uważam, że jestem matką-tyranem czy odbieram mu dzieciństwo. Po prostu pomagam mu żyć....
Pierwszych obowiązków Franio podjął się w wieku 2 lat. Nie umiał jeszcze mówić, ale wycieranie kurzu z szafki i lodówki było dla niego ogromną zabawą. Mop wzbudzał salwy śmiechu i ogromną chęć współpracy. Kto nas odwiedzał, zawsze widział Franka ze ścierką lub moczącego ręce w wodzie.
Od tego czasu, regularnie przybywa mu obowiązków domowych. Nie, nie każę mu sprzątać. Nie obiecuję mu za to nagrody, ani kary, kiedy mówi, że mu się nie chce! Ma do tego prawo... Mnie też czasem się nie chce. Mimo wszystko uważam, że dziecko, nawet tak małe (dla niektórych kwestia dyskusyjna), Powinno mieć obowiązki i pomagać rodzicom. Na miarę swoich możliwości oczywiście.
Zawsze proponuję wspólne sprzątanie, mówię, co będę robiła i pytam czy mi pomoże. I chociaż czasami mówi NIE, po kilku minutach zmienia zdanie i chętnie pomaga. Daję mu te zajęcia, które wiem, że lubi. Myje podłogi mopem z pełnym zaangażowaniem. Zamiata dywan "Kaśką" i cieszy się, że znikają wszystkie paprochy i psia sierść. Pralka pasjonowała go od zawsze :) A dla mnie to duża pomoc. Kiedy chce myć samochód z Tatusiem, po prostu dostaje szmatę i to robi. Kiedy coś wyleje, wie, że musi wziąć ściereczkę i to wytrzeć. I wcale nie uważam, że wykorzystujemy swoje dziecko dla własnej wygody.
A mogłabym mu całkiem odpuścić z prostego powodu. Jest chory, jest mały, jest drobny... Święcie jednak wierzę, w powiedzenie: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci :)
Dlaczego więc, Franek ma już więcej obowiązków, niż jego niejeden jego rówieśnik? Z prostego powodu. Musi nauczyć się żyć i sobie radzić. Nie może się nauczyć, że cukrzyca jest wymówką do nie robienia czegokolwiek, poza oddychaniem, oglądaniem telewizji czy leżeniem na kanapie.
W jakim wieku dzieci są już wystarczająco duże, by pomagać rodzicom? Uważam, że kiedy tylko dziecko zacznie przejawiać zainteresowanie sprzątaniem, gotowaniem, praniem, powinno się je angażować w obowiązki domowe. Jeśli dziecko lubi pomagać, chce uczestniczyć w domowych rytuałach, to nie jest to wprowadzanie dyscypliny (strasznie nie lubię tego słowa :/). Dlaczego nie wszyscy tak robią? Moim zdaniem powody są trzy:
1. Brak cierpliwości (bo tu wodę wyleje, tu ukroi za gruby plaster, za długo skupia się na jednym miejscu)
2. Niechęć do poprawiania po dziecku (bo sama przecież zrobisz to lepiej i szybciej)
3. Wyrzuty sumienia... Tak! Spowodowane tym, że dziecko ma obowiązki. Bo przecież musi mieć dzieciństwo, chodzi do szkoły.
OK, ale bycie dzieckiem to nie tylko zabawa i beztroska. A 4-letnie dziecko pomagające rodzicom w obowiązkach domowych to nie tragedia. Tragedią jest 14...24-latek, który nie chce i nie potrafi nic zrobić i pomóc tylko dlatego, że nagle zaczęło się od niego tego wymagać albo nagle rodzic uznał, że dziecko jednak musi mieć obowiązki!
Na początek przecież wystarczą proste zadania, takie jak:
Ścielenie łóżka
Włożenie brudnych rzeczy do pralki
Mycie podłóg i wytarcie kurzu we własnym pokoju albo innym wybranym
Poukładanie zabawek
Nie będą one od początku robione dokładnie, pięknie i szybko, ale nie poprawiaj po swoim dziecku. Albo rób to tak, żeby nie widziało! Sprzątanie z dzieckiem domu potraktuj jako formę aktywności fizycznej, która również pomaga dziecku rozładować energię, nabrać pewności siebie i poczucia obowiązku. U małego cukrzyka sprzątanie będzie zbijać cukier i odciągnie uwagę od jedzenia małemu obżarciuchowi :) I zawsze chwal dziecko. Dziękuj mu za pomoc i mów jaka jest ona ważna dla Ciebie.
Jak ja się cieszę,że są jeszcze tacy fajni, normalni rodzice, którzy wychowują a nie hodują dzieci ;-)
OdpowiedzUsuńJa pracuje z dziećmi w przedszkolu, obecnie z 3 i 4 latkami i jestem przerażona ich niesamodzielnością, wynikającą z wyręczenia ich dosłownie ze wszystkiego przez rodziców.
Rodzice wypełniali na początku roku kwestionariusz w którym było m. in. pytanie jakie dziecko ma obowiązki w domu? Odpowiedzi były takie: sprząta zabawki, myje zęby, spuszcza wodę w toalecie... przerażające... nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać. Bo o ile sprzątanie zabawek można nazwać obowiązkiem, ale mycie się to już obowiązkiem nie jest.
Prywatnie jest mamą 2,5 latka, który robi dużo rzeczy w domu, bo lubi, bo chce, bo to dla niego fajna zabawa. Np. wyjmuje ubrania z pralki, przynosi mi abym rozwiesiła, ściera kurze, sprząta zabawki ;-) zaczyna wykazywać chęć pomocy przy gotowaniu, jak robie coś w kuchni przysuwa krzesło staje i na razie patrzy co ja robię, wyrzucamy razem śmieci /razem bo otwory w kontenerach są wysoko, muszę go podnosić/, robi siku na stojąco w nocnik i sam wylewa do sedesu lub sika od razu w sedes i oczywiście zawsze potem spuszcza wodę, myje chętnie /a nie z obowiązku/ ręce, zęby...
podsumowując ja też jestem za tym, aby dziecko miało obowiązki w domu, bo to go nauczy życia i pozwoli wyrosnąć na zaradnego człowieka
pozdrawiam Baśka
też mam takie powiedzonko, ze niektóre dzieci są hodowane a nie wychowywane. To chyba znak naszych czasów. Na szczęście nie wszyscy rodzice tylko hodują! Moim zdaniem nie ma nic bardziej przyjemnego od czasu spędzonego z dzieckiem - nawet jeśli jest to wspólne sprzątanie, które również wpaja ważne zasady :) Pozdrawiam serdecznie Basiu :)
UsuńJa też proszę, żeby zamietli czy odkurzyli chłopcy, albo zmyli podłogę lub żeby wytarli jak coś rozleją. Lubią pomagać w krojeniu produktów do sałatki czy nawet pomagać przy wekowaniu warzyw. Pchają się do gotowania :) Wymagam od nich, żeby zanosili raz dziennie wodę i jedzonko psowi, bo ja też pilnuję psinki naszej, ale oni też mają dbać o psa, lub kotkom jedzonko dają. Brudne ciuchy do łazienki do kosza mają zanosić, albo śmieci do śmietnika odpowiedniego wynieść. No i inne takie tam. Ale nie wykonują wszystkiego na raz! Czasem nic nie robią i też dobrze! Jednak mam koleżankę, co ma córcię 8 letnią. I ta koleżanka już od ponad roku ma tak ustawioną córcię, że jak koleżanka jest w pracy, a córka wraca ze szkoły, to mała obiera ziemniaki do obiadu, mama ma tylko mięso przygotowane, a młoda musi ugotować te ziemniaki, zrobić sos, podać obiad sobie i bratu młodszemu, poza tym sama musi robić pranie, sama nałożyć naczynia do zmywarki i potem je poukładać, musi sprzątnąć w domku - bo jak mama wróci z pracy to będzie zmęczona i jak młoda tego nie wykona, to mama będzie zła. Wydaje mi sie, ze to już trochę za dużo jak na taką dziewczynę. Bo do lekcji może usiąść dopiero jak wszystko w domu zrobi! A to jest dla mnie paranoja!
OdpowiedzUsuńNaprawdę 8-latka ma takie obowiązki? Niektóre z nich chyba niebezpieczne, chociaż może zależy od dziecka... Nie można przeginać ani w jedną, ani w drugą stronę :/ Ja widzę, że z tym gotowaniem to dużo dzieci ma - jakoś wyjątkowo je to zajęcie pasjonuje... Ciekawe dlaczego?!? :)
Usuń