Cukrzyca Frania dała mi popalić przez ostatnie dwa tygodnie bardzo. Jego problemy zdrowotne zbiegły się z moim bardzo złym samopoczuciem - psychicznym i fizycznym. Bo wiecie jak to jest, jak się psuje, to wszystko na raz. Dzisiaj jednak nastrój mam nieco lepszy. No bo jak się smucić, kiedy w końcu cukry Frania zaczęły się normować?!? W ostatnich kilkunastu godzinach wahają się już tylko pomiędzy 57 a 180mg/dl. Oby było coraz lepiej. No i dzisiaj robię dla Was wpis pośród pięknych okoliczności przyrody. Przecież wiecie, jak bardzo lubimy urządzać sobie wycieczki i podróżować z naszą przyczepką :)
Z powodu cukrów Frania, no i parszywej anginy, którą złapał również Tatuś/Mężuś, przesunęliśmy wspólny urlop. Wczoraj jednak nadszedł ten dzień, w którym spokojnie mogliśmy wziąć przyczepkę i pojechać z Franiem w góry. Te Jego wyczekane, upragnione, wymarzone góry :) No i co? Nasz stary samochód po drodze zaczął nawalać. No bo przecież pięknie, idealnie i super w 100% nigdy nie może być. Panowie właśnie pojechali do mechanika a ja mam trochę czasu dla siebie (mam nadzieję, że nie stanęli gdzieś po drodze!!). Wczoraj miałam moment paniki, kiedy właściciel pola chciał nas ustawić gdzieś w krzaczorach, niedaleko kantyny. A przecież ja przyjechałam nad rzekę (Białkę), nad jezioro, a nie w krzaki! Kocham Niedzicę i Czorsztyn za piękne widoki. I za to, że nie są aż tak daleko od nas. No i oczywiście za niedrogie pola namiotowe i możliwość aktywnego wypoczynku, który jest dobry - dla Frania i dla mnie. No i Tatuś/Mężuś mniej marudny jak się porządnie zmęczy :P:P:P
Po raz kolejny przekonałam się, że Franio jest szczęśliwy, kiedy coś się dzieje. Jest typowym dzieckiem polowym, które nie narzeka na brak wygód. Korzysta z takich wypraw i wycieczek w 100%. Chodzi, nie marudzi, a nawet od wczoraj troszkę lepiej je. A kiedy on jest spokojny, to i mnie jakoś raźniej. No i przyznam się Wam w tajemnicy, że ja wolę sto razy bardziej siedzieć w tej mojej przyczepce, niż w domu. Mimo że miejsca tu mniej i wygód raczej nie ma, ot tyle co łóżko pod dupą i skorupa nad głową, żeby na łeb deszcz nie padał. Czuję się jednak dużo bardziej spokojna, wolna i mam przestrzeń!
A teraz zmykam korzystać z ciszy i pięknej pogody :) Oczywiście będę do Was pisać - w końcu dorobiłam się internetu za grosze. Dzięki Biedronce oczywiście :P
Udanego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńWypoczywajcie ile wlezie! Ja tam też wolę przestrzeń:D
OdpowiedzUsuńoj Kochana, taki mam plan! Niestety Panowie codziennie coś musza zobaczyć, gdzieś leźć i zwiedzać. A ja marzę o leżaku, kawie i książce :P
Usuń