Jeszcze całkiem niedawno wydawało mi się, że Franio jest najbardziej kruchą istotą na świecie. Dzisiaj wiem, jak bardzo się wtedy myliłam. Dzieci mają więcej siły, niż nam się wydaje. I nie chodzi mi wcale o tężyznę fizyczną czy zrywy buntu związanego z silnym charakterem. Dzieci są w stanie przetrwać i wytrzymać dużo więcej niż my, dorośli - psychicznie i fizycznie. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tak jest? No właśnie, ja też :)
Tekst miał być "cięższy". Ale dzisiaj mam ochotę ująć temat lżej ;) Nie będzie więc przytaczania mrożących krew w żyłach przykładów, choć wiem, że takie tematy też powinno się poruszać. Nie chcę też pisać o tych samych rzeczach, co inne blogerki, bo tematy związane z przemocą i cierpieniem dzieci przewijają się przez inne strony i blogi stale.
Kiedy coś się dzieje, Dziecko nie jest do końca świadome swojej sytuacji. Być może w tym tkwi jego siła. Kiedy jednak obserwuję Frania i za każdym razem, kiedy z nim rozmawiam, odnoszę wrażenie, że ma On pełną świadomość sytuacji. Widzę to też, kiedy rozmawia z innymi ludźmi i odpowiada na ich pytania. Odpowiada na swój dziecięcy sposób, ale pokazuje, że główka pracuje i on o wszystkim wie ;)
Nam, dorosłym często wydaje się, że już nie mamy sił. Że nie znajdziemy już żadnego innego wyjścia z sytuacji. Warto wtedy posłuchać, co ma do powiedzenia dziecko. No jasne, że nie radzimy się go w sprawach małżeńskich, ale warto poszukać rozwiązać dziecinnie prostych, idąc tropem dziecka... Ono nie wie, że może być jeszcze gorzej i zawsze ma wiarę w happy end.
Dzieci są silne również wtedy, kiedy nasze emocje i myśli każą nam się poddać... Wiecie, co Franek powiedział mi, kiedy byliśmy w szpitalu? "Mamuś, nie płacz, to (kroplówka) nie boli, czuję lepiej, zobacz misie są na ścianach i Tygrysek i Puchatek." I jak to jest, że maluch dodaje otuchy dorosłemu? Na pewno każdy z Was miał taką sytuację ze swoim dzieckiem. Czy to w domu, w parku czy na górskim szlaku, kiedy nie miał sił iść dalej, a dziecko wzięło jego dłoń i powiedziało "Chodź, pójdziemy dalej razem, pomogę Ci". Poobserwujcie swoje pociechy i zauważycie (a pewnie już to zauważyliście!), że niezależnie od tego jakie bywają niegrzeczne, wrzaskliwe, marudne, potrafią być przede wszystkim wspaniałymi ludźmi i bardzo mądrymi towarzyszami, doskonałymi obserwatorami.
Dlatego traktując je jak dzieci, pamiętajmy też, że są niezależnymi jednostkami. Dziecko to nie tylko dziecko, ale też nasz towarzysz do codziennych rozmów, wsparcie w trudnych chwilach, siła :) I chociaż w wielu sytuacjach cierpi tak samo jak my, albo nawet bardziej, ma w sobie znacznie więcej siły i wiary.
Kocham moje Dziecko właśnie za to, że to ono jest dla mnie źródłem siły. Za to, że nie pozwala mi się poddać, kiedy jest źle. Za to, że mam dla kogo i o kogo walczyć. Bo jego miłość i przytulasy i te wszystkie buziaczki są dla mnie największym kopem do działania! Najlepszym energizerem pod słońcem :D
Kocham moje Dziecko właśnie za to, że to ono jest dla mnie źródłem siły. Za to, że nie pozwala mi się poddać, kiedy jest źle. Za to, że mam dla kogo i o kogo walczyć. Bo jego miłość i przytulasy i te wszystkie buziaczki są dla mnie największym kopem do działania! Najlepszym energizerem pod słońcem :D
Ta dziecinna niewinność, to proste myślenie, jakie to cenne :-)
OdpowiedzUsuńprawda?
UsuńOj tak! Nie raz na głos szukam wyjścia z jakiejś sytuacji i ni z gruchy i z pietruchy Ksawek niepytany - odpowiada na moje pytanie! I wiele razy zdarza się, ze jego odpowiedź jest sensowna i trafna w danej sytuacji! I skąd on ma te pomysły?
OdpowiedzUsuń