Może jestem stuknięta. A może i mam tendencję do tworzenia drewnianych problemów... No co? Tak mam i już. Dzisiaj w dziale Słodkie SPA... trochę wariacji, głupich myśli, które nachodzą mnie coraz częściej i stresie związanym z wyjazdem... O tak, po prostu, co mi ślina na język przyniesie. Muszę się wygdakać, bo wybuchnę w tym moim kurniku!!
No więc gdaczę Wam tutaj... Mam problem - wielki, ogromny, największy! Bagaż. Pakowanie pakowaniem - jakoś damy radę, byle środków medycznych i glukagonu nie zapomnieć. Lista jest, więc piorę, pakuję i odhaczam po kolei. Ale problem jest - walizka. No bo wielka (do mniejszej spakować się nie da:P) Mój Tatko powiedział, że mu kaktus na ręce wyrośnie, jak ja ją z pociągu wytargam. Mąż mówi, że ta walizka może kogoś zabić - o ile w ogóle da się ją na półce nad siedzeniami zmieścić ;) Czy w pociągach można bagaż wrzucić pod siedzenia?? Jest tam miejsce? Błagam ukójcie moje skołatane nerwy. Chodzę, mierzę ją... Przeczytałam nawet przepisy dotyczące przewożenia bagażu. Nooo, może mnie ten konduktor wypieprzyć na zbity pysk z pociągu. Może i koniec. I co ja?? Że z dzieckiem? Że z tą walizką?? Na jakimś dworcu sama?? W najlepszym wypadku dodatkowe 5,10zł za bagaż i waliza będzie poza przedziałem... A jak mi ją ktoś zakosi?? No, ale mamy przecież dwa miejsca siedzące obok siebie i jedną walizkę, więc jakoś się ją może upchnie u góry??
No i stres przed nocną podróżą w pociągu... A co jak chłopy z piwem będą z nami siedzieć? Albo głośna i nieznośna młodzież? Mówię Siostrze - niech weźmie ten gaz pieprzowy do samoobrony w razie czego... (Wiecie, psik-wrzask-ewakuacja), a Ta, że przeterminowany... Hmm, jak przeterminowany, to może dobrze - może lepiej zadziała?? :P
Franek się już spakował - łopata do piachu, ulubione klapki, mała dmuchana piłka plażowa. Ten to żyje w idealnym świecie!! Nie musi tej walizy targać, a ja jak ten wielbłąd... "Był plecak na plecach i były walizki..." i dziecko u szyi uwieszone...
A i te stresy, co będzie na miejscu. Czy się nie pochoruje (choć apteka na miejscu), czy wkłuć nie braknie (mąż kurierem przecież może dosłać), czy dam radę go upilnować (kroplówka z kawą i lornetka z noktowizorem:P), żeby nie wrzeszczał za dziećmi na plaży "Gupi gnoju"? (tutaj---->KLIK) Czy ja tam w ogóle wypocznę??
No nic... Trzeba chyba wrzucić na luz (z tą walizką będzie mi się ciężko wyluzować), i nie dać się zwariować. A teraz z innej beczki...
Nadeszły wakacje, a Wy - Mamusie - pewnie nie macie jeszcze czasu pomyśleć o sobie. Najpierw sadzenie kwiatków w ogródkach, potem czerpanie z pierwszych promieni słonecznych, no i ta cała codzienna gonitwa. Przyznam się Wam, że ja siedząc w domu, też nie zawsze mam czas na to, żeby wklepać w siebie te wszystkie mazi, wetrzeć perfumy, zafarbować włosy. Nie opuszczamy się i nie zapuszczamy jednak przed urlopem! Nieważne gruba czy chuda, długie czy krótkie nogi, ruda czy blondyna - wszystkie marsz do kuchni!! Po produkty na odświeżające maseczki oczywiście :P
No i co?? Sezon na truskawki w pełni. Właściwie już niedługo dobiegnie końca. Macie już dosyć? Nie chcecie więcej jeść? Nie ma sprawy. Oto podpowiedź jak w inny sposób wykorzystać truskawki. Ajj, zaszalejmy - truskawki ze śmietaną :D:D Trzeba pognieść widelcem i nałożyć maseczkę na buzię. Żeby nie była zbyt rzadka można dodać siemienia lnianego.
Gorąco? Buzia czerwona jak burak, oczy podpuchnięte, macie dosyć upałów? Arbuzzzz! Doskonale chłodzi. Wystarczy zebrać z niego sok lub wykroić jeden soczysty kawałek i potraktować nim buzinkę. Zimny najlepszy, bo nasza skóra nie lubi ciepłych rzeczy. Zimna woda, chłodne maski pomagają w utrzymaniu jej napięcia i opóźniają powstawanie zmarszczek. Idealne są posiekane ogórki, wszystko łączycie za pomocą śmietanki lub jogurtu naturalnego, można dodać płatków owsianych, miodku, co tam macie w domu. Lubicie takie maseczki? Przyznam szczerze, że ja sobie czasami takie robię :)
Tylko błagam, mieszając w tych owocach nie zapomnicie się i nie nałóżcie jagód na buzię czy ostrej papryki :P A teraz "Don`t worry, be happy" :D (tutaj----> KLIK)
Odnośnie bagażu, to wiem, co czujesz. Kiedyś często podróżowałam koleją, ale pocieszę - nigdy mnie konduktor nie wywalił :-p Ja jestem mały człowiek, a walizkę zawsze miałam mega, czasem kogoś prosiłam i pomoc - dacie radę :-*
OdpowiedzUsuń